poniedziałek, 13 lutego 2012

Znowu zniknęłam, ale ...

... to było bardzo produktywne zniknięcie :)Dostałam zadanie, którego wykonanie zajęło mi prawie 2 tygodnie (chociaż mogło zająć tydzień, ale nie będę się wdawać w szczegóły :P), ale zostało ukończone i mogę zabrać się za coś nowego. Zadanie dotyczyło zrobienia oraz przyszycia 50 aplikacji w kształcie ptaszka do 1/4 części 50 czapek. Samo zszywanie elementów należało do TŻ, który uporał się z nimi bardzo szybko. Same aplikacje wyglądały mniej więcej tak:



Zdjęcia czapek jako takiego nie posiadam, ale wkleję je, jeśli się dorobię ;p

Zawsze bałam się tego typu pracy, ze względu na ogromną monotonię wykonywanych elementów: wycinanie 50 takich samych białych brzuszków, 50 takich samych czarnych konturów, zszywanie 50 takich samych ptaszków, przyszywanie 50 takich samych ptaszków. Możecie mi wierzyć lub nie, ale w ciągu tych ok. 2 tygodnie dwa razy śniły mi się zimorodki i zielony polar, do którego je przyszywałam ;p Jak skończyłam postanowiłam, że do końca weekendu nie ruszę ani igły, ani nożyczek, ani filcu i tak też zrobiłam (ograniczając się jedynie do planowania kolejnych projektów), ale strasznie dziwnie się czułam nie mając żadnej rozpoczętej robótki (tak naprawdę to mam, wielki haft, który robię już 5 lat ;p).

Dzisiaj zaczynam szyć dla Młodego etui na karty, jedno czarno-czerwone z aplikacją małego dalmatyńczyka (czerwone - kolor talii, dalmatyńczyk - bo tak sobie zażyczyło moje Słoneczko), a drugi czarno-niebieskie z aplikacją... psiej budy :)
Mam do uszycia pare innych rzeczy, ale na razie niech sobie siedzą w mojej głowie...

A przy okazji, szczęśliwych Walentynek wszystkim życzę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz